Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 01.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dające jeden drugiemu. Ta całość, dodawszy do niej rzut oka bystry, pewny siebie i pełen inteligencji, uderzała każdego. Bez majątku, nie mając prawie żadnych stosunków i znajomości, mieszkał on razem z Anatolem, wydawał rocznie kilka tysięcy rubli, a mimo to potrafił tak wszystkim imponować, że go stokroć więcej poważali, niż Anatola. Grał we wszystkie gry, wygrywał stale, i pił niesłychanie wiele, nie tracąc nigdy krwi zimnej i przytomności. Kurakin i on, byli wówczas sławni na cały Petersburg, jako najgorsi libertyni i lamparty.
Przyniesiono pełną butelkę rumu. Dwaj lokaje zahukani najwidoczniej wrzaskami zgrai pijanej i rozkazami, które im dawano z wszech stron, spieszyli jak najprędzej żeby wyjąć ramy z okna, aby nie zawadzały przy siadaniu.
Zbliżył się Anatol se swoją zwykłą miną wojowniczą. Uczuł chętkę szaloną, coś pogruchotać. Odepchnął zatem brutalnie służbę, porwał za ramy, które jednak oparły się zwycięzko jego zapędom; potrafił jedynie wytłuc w nich szyby.
— A no! spróbój ty teraz Herkulesie! — zwrócił się do Piotra. Ten przysądził się i jednem pociągnięciem wyrwał ramę z muru razem z żelaznem okuciem, która padła z trzaskiem i hukiem piekielnym.
— Wyjmijcie i drugą połowę — mruknął Dołogow — mógłby kto pomyśleć, żem się jej uczepił.
— Zdaje mi się, że Anglik blaguje! — Anatol zauważył.
— Dobrze. — Piotr powtórzył natychmiast tę samą