Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 01.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

im wyświadczamy, a nie dobra, od nich odbieranego“... Ojciec zaopiekował się biedną sierotą, wziął ją prawie z bruku ulicznego, a ona, na prawdę, jest poczciwą dzieweczką!... Podoba się ojcu jej sposób czytania, i to też co wieczór mu czyta.
— Powiedz mi szczerze Maryniu, musisz nieraz wiele znosić od ojca? Takie ma przykre usposobienie.
Księżniczka przerażona tem pytaniem wyjąkała z wysiłkiem:
— Ja miałabym cierpieć?...
— Był zawsze nieugiętym, obecnie jednak, musi to być nader ciężkie zadanie jeźli się ma wytrzymywać wszystkie jego dziwactwa i kaprysy — mówił dalej Andrzej chcąc siostrę wypróbować.
— Jesteś dobrym, szlachetnym mój Andrzeju, ale grzeszysz pychą — odrzuciła, jakby odpowiadała na swoje własne myśli — a to bardzo źle! Jak możesz pozwolić sobie na podobny sąd, i przypuszczać, że nasz ojciec mógłby wzbudzić w kimkolwiek coś innego, niż cześć najgłębszą? Czuję się szczęśliwą i zadowoloną przy jego boku, żałując jedynie, że tego szczęścia nie mogą wszyscy ze mną dzielić.
Brat potrząsł głową z niedowierzaniem.
— Jedna tylko kwestja, jeżeli mam ci wyznać szczerze, trapi mnie i niepokoi: to jego sposób zapatrywania się na artykuły wiary. Nie pojmuję, jak człowiek tak rozumny, może błąkać się po manowcach niewiary i być na tyle ślepym, żeby dysputować i zaprzeczać faktom niezbitym, jasnym jak słońce w południe. Oto, na prawdę, mój jedyny smutek i troska! Zdaje mi się zresztą, że