Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi zyskałem nową wadę — chorobliwie rozwiniętą dumę i szaloną pewność siebie oraz przekonanie, że powołany jestem, aby uczyć ludzi, choć sam nie wiedziałem czego.
Teraz, gdy wspominam te czasy i swój ówczesny nastrój tych ludzi (takich zresztą i dziś — tysiące) i żal mi i wstydzę się; — mam takie uczucie, jakiego doznaje się w domu obłąkanych.
Tysiące robotników dzień i noc dobywając sił ostatnich pracowało, składało, drukowało miljony słów i poczta rozwoziła je po Rosji, a myśmy wciąż uczyli i nie mogliśmy zdążyć nauczać i ciągle gniewaliśmy się, że nas za mało słuchają.
Straszne to dziwne, ale teraz jest mi zrozumiałem. Jedynem prawdziwem, serdecznem naszem pragnieniem była chęć zebrania jaknajwiększej ilości pochwał i pieniędzy.
Aby dojść do tego celu nie umieliśmy nic innego robić, jak tylko pisać książki i gazety. To też robiliśmy to. Ale dlatego, aby pracując tak bezużytecznie, utwierdzić się w pewności, żeśmy bardzo