Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swej literackiej działalności do materjalnych korzyści. Wszystko to nasuwało mi wątpliwości co do prawdziwości naszej religji.
Prócz tego, zwątpiwszy w prawdziwość tej religji, zacząłem uważnie badać jej kapłanów i przekonałem się, że wszyscy prawie kapłani tej wiary, t. j. literaci byli to ludzie niemoralni i po większej części ludzie źli, marnych charakterów, — wielu z nich stało niżej od tych ludzi, których spotykałem w mojem poprzedniem hulackiem i wojskowem życiu, — ale zarozumiali i zadowoleni z siebie, tak jak mogą być tylko zadowoleni z siebie ludzie święci, albo tacy, którzy nie wiedzą co to jest świętość. Ludzie mi obrzydli i ja sam sobie obrzydłem i pojąłem, że taka wiara — to oszustwo. Ale dziwna rzecz chociaż to całe kłamstwo pojąłem dość prędko i wyrzekłem się go, godności nadanej mi przez tych ludzi, godności artysty, poety, nauczyciela — nie wyrzekłem się. Naiwnie wyobrażałem sobie, że jestem poetą, artystą i mogę uczyć wszystkich, sam nie wiedząc czego uczę. To też tak zrobiłem. Ze zbliżenia się do tych