Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale tu obejrzałem się na samego siebie, na to co we mnie zachodziło i przypomniałem sobie, że setki razy zamierałem i ożywiałem się. Przypomniałem sobie, że żyłem tylko wtedy, kiedy wierzyłem w Boga. Jak poprzednio tak i teraz: wystarcza mi pamiętać o Bogu, a ożyję; wystarczy zapomnieć, nie wierzyć w niego, a umieram.
Co znaczy to zamieranie i budzenie się we mnie życia? Przecież nie żyję, gdy tracę wiarę w istnienie Boga, przecież już dawno bym się zabił, gdybym nie miał mglistej nadziei, że go znajdę. Przecież ja żyję, prawdziwie żyję tylko wtedy, kiedy go czuję i szukam. Więc czegoż szukać jeszcze? — krzyknął głos we mnie. Oto on. On — to, bez czego nie można żyć? Znać boga i żyć — jedno i to samo. Bóg jest życiem.
Żyj odnajdując boga, a wtedy nie będzie życia bez boga. I silniej aniżeli kiedykolwiek rozjaśniło się we mnie i dokoła mnie i to światło już mnie nie opuszczało.
Uratowałem się od samobójstwa. Kiedy i jak nastąpił we mnie ten przewrót,