Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

za stróża, i mieszkał wraz z żoną w pałacu jego.
Przyszli posłowie, powiedzieli to Emeljanowi. Żona mówi mężowi:
— Cóż, — mówi, — idź. W dzień pracuj, a na noc przychodź do mnie.
Poszedł Emeljan. Przychodzi do pałacu, zarządca królewski pyta go:
— Cóżeś ty sam przyszedł, bez żony?..
— Cóż mam, — odpowiada, — prowadzać ją za sobą; ma dom do pilnowania.
Dali Emeljanowi na dworze królewskim taką robotę, żeby jej i dwóch rady nie dało. Zabrał się Emeljan do pracy, nie marząc nawet o jej skończeniu. Patrzy, przed wieczorem jeszcze skończył. Zobaczył zarządca, że skończył, dał mu jej na jutro cztery razy więcej.
Przyszedł Emeljan do domu. A w domu u niego wszystko sprzątnięte, wymiecione, piec rozpalony, wszystko napieczone, nagotowane. Żona siedzi przy stole i szyje, na męża czeka. Przywitała żona męża; podała kolację, nakarmiła, napoiła; zaczęła go się o robotę dopytywać.
— A cóż, — odpowiada, — źle: dają mi robotę nad siły, zamęczą mnie oni pracą.
— A ty, — mówi, — nie myśl o pracy i po za siebie się nie oglądaj, i przed siebie nie patrz czyś wiele zrobił, i czy wiele pozostało. Tylko pracuj.
Ze wszystkiem na czas zdążysz.
Położył się spać Emeljan. Następnego ran-