Przejdź do zawartości

Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I to najlepsze ze wszystkiego, — rzekł Pamfil — i zrób tak.
— Tak, zrobię, kiedy zobaczę, co wy robicie!
— My nic pokazywać nie chcemy. I tobie nie radzę iść do nas i wychodzić ze swego trybu życia dla pokazu; czynimy to, co robimy, nie dla oczu jednak, a dla wiary naszej.
— Co to znaczy — dla wiary naszej?
— A dla wiary znaczy to, że — zbawienie od złego świata, od śmierci, — tylko spoczywa w życiu według nauki Chrystusa. I nam jest wszystko jedno, co powiedzą o nas ludzie. My robimy wszystko nie dla ludzi, a dla tego, że tylko w tem widzimy życie i dobro.
— Nie wolno nie żyć dla siebie, — rzekł Juljusz: Bogowie sami włożyli na nas to, że my kochamy siebie więcej od innych i szukamy dla siebie przyjemności. I wy toż samo robicie. Ty sam mówisz, że między waszymi są ludzie, którzy siebie żałują. Będą oni coraz więcej i więcej robić sobie przyjemności i coraz więcej będą porzucać wiarę waszą i będą robić to samo co i my.
— Nie, — odrzekł Pamfil: nasi idą inną drogą i nigdy nie słabną, lecz coraz większej nabierają mocy: jak ogień nigdy nie zgaśnie, kiedy do niego drew się dokłada. Na tem też polega wiara nasza.
— Nie rozumiem, na czem też ona polega.
— Wiara nasza opiera się na tem, że