Strona:Leon Wachholz - O morderstwie z lubieżności.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cia, nie zmarł jak obłąkany z dumą mistyka, lub z godnością tego, który się sądzi męczennikiem. Pozostał buntownikiem, potem ogarnęła go trwoga, wreszcie umarł tchórzliwie, składając w ten sposób ostatni dowód, że miecz prawa nie ugodził w obłąkanego“.
Badanie mózgu Vachera[1] nie wykryło żadnych zmian, mimo iż zdaniem Lombrozy były w nim ślady przemawiające za istnieniem padaczki i typu urodzonego zbrodniarza.

Leppmann[2] wymienia z pośród 22. przypadków, znanych sobie, następujące: 1) Wieśniak znany z wygórowanego popędu płciowego, dotychczas niezbyt poszlakowany, podchmielony trunkiem, podrzyna gardło małej dziewczynie, towarzyszce zabaw jego dzieci, wyrywa jej jelita, odcina kawałek jej pośladka, potem zabija drugą dziewczynkę, lecz ciała jej nie kaleczy tak, jak poprzednio. 2) Znany i w Pitawalu opisany morderca Masch, pochodzący z rodziny zbrodniarzy, który sam zabił w młynie 5 osób, udawał się nocą do pobliskiego miasteczka i dusił młode dziewczęta pogrążone we śnie, następnie hańbił je na schyłku życia lub już po ich śmierci. 3) Przyp. Gatty w Lucernie: Pewien Włoch wybiega nagle z bióra sędziego, począwszy głód, a to w celu zabicia kogokolwiek. Spotkawszy na ulicy nauczycielkę, napada ją, zarzuca jej sznur na szyję, dusi ją, przetrząsa jej kieszenie, by znaleźć pieniądze. Czyniąc to otwiera jej klatkę piersiową, w obec czego budzi się u niego pożądliwość płciowa, chce ją shańbić, lecz gdy nie może w ten sposób osiągnąć zadowolenia, ogranicza się do zabrania z sobą części umierającej ofiary. 4) Przyp. Dluby Raudner ze Styryi: Dwaj mężczyźni, należący do klasy nałogowych zbrodniarzy, spotykają starą pijaną żebraczkę, posyłają ją po wódkę, a potem usiłują z nią spółkować, lecz daremnie, albowiem choć im ona nie stawia oporu, stan ich upojenia przeszkadza im dopełnić aktu. Wówczas jeden z nich, podniecony lubieżnie, wpada na myśl rozćwiartowania ofiary, zaczem wydzierają jej wnętrzności, otwór zatykają darnią i duszą ją. 5) Mayer, murarz z Tyrolu, karany już wielokrotnie z powodu wykroczeń przeciw publicznemu porządkowi, spotyka raz koło kościoła żebraczkę, będącą u schyłku ciąży. Usiłuje z nią spółkować, lecz aktu tego nie może prawidłowo ukończyć. Wedle jego własnych zeznań, ofiara żądała od niego zapłaty, w skutek czego on, by się jej pozbyć, rzucił ją o ziemię, zgwałcił, a następnie wydarte wnętrzności poza nią rzucił. W istocie zaś znaleziono w lasku, w którym zbrodni dokonał, zwinięte wnętrzności z wyjątkiem macicy i płodu, które rzucił do małego, opodal płynącego strumyka. Spotkawszy po tym czynie chłopca, puszcza go wolno, następnie jednak podrzyna gardło małej dziewczynie, która mu zabiegła drogę. 6) Dawny oficer, mieszkający w Berlinie, oddaje się (przed r. 1870) homoseksualnym praktykom, mianowicie pederastyi. Pewnego dnia uwodzi 4—5-letniego chłopca, podejmując z nim coitus analis, rozdziera mu anus, gryzie policzki i odpala prącie żegadłem. Następnie w celu podniecenia swej lubieżności kładzie głowę dziecka do komina, aby je udusić. Dziecię zostaje niemal cudem ocalone i wyleczone, sprawca zaś ulega zasądzeniu. W więzieniu zachowuje się jak zręczny hipokryta, udaje niewinnego, pisuje wiersze, do rodziców listy pełne skarg na swe cierpienia, jakie wrzekomo niewinnie znosi. 6) Rostin, robotnik leśny, potem zajęty u rusznikarza, zabija swą narzeczonę, ćwiartuje ją, a części kładzie jej na twarz. Podejrzenie pada nań dla tego, że sposób użyty przy rozczłanianiu podobnym jest do używanego przez leśników do ćwiartowania kozłów. Leppmann podnosi słusznie, że sposób ten wynika raczej z motywu zbrodni, t. j. lubieżności, niż z poprzednio nabytej wprawy[3].

  1. Lacassagne. Arch- d’anthrop. crim. 1899. T. 14. str. 653.
  2. Bulletin de l’union internat. de droit pénal. Berlin 1896. 6 V. L. 1. str. 108.
  3. W jesieni 1899 dopuścił się zgwałcenia 5-letniego dziecka, które następnie zadusił, niejaki Link, stracony za to przed niedawnym czasem w Mannheim. (Arch. d’anthrop. crim. 1900. T. 15 str. 341).