Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/347

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na miejsce każdego dogmatu Kościoła może być podstawiony dogmat: służenie prawdzie, a nie swym potrzebom. I żaden nietylko nie przeszkadza temu, owszem, każdy koniecznym jest, aby odbywał się ten główny cud, objawiający się nieustannie na ziemi, polegający na tem, że każdy człowiek bez wyjątku może razem z milionami najróżniejszych ludzi, mędrców i ubogich duchem, dzieci i starców, ze wszystkimi: z chłopem, ze Lwowem, z Kiti, z nędzarzami i królami, pojmować bez żadnych wątpliwości jedno i to samo, i tworzyć to życie duchowe, dla którego, choćby nic prócz niego nie istniało, żyć warto, a które powinniśmy cenić nadewszystko.
Leżąc na wznak, spoglądał teraz na wysokie, wolne od chmurek niebo. „Czyż ja nie wiem, że to nieskończoność, a nie okrągła kopuła? Gdybym nawet jaknajbardziej wysilał wzrok, nie mogę widzieć tego sklepienia nieokrągłem i nieograniczonem, i chociaż wiem o nieskończonej przestrzeni, mam jednak najzupełniejszą słuszność, gdy widzę ograniczoną niebieską kopułę; mam słuszność w tym razie bardziej, niż wtedy, gdy wytężam wzrok, usiłując dojrzeć cobądź po za nią.“
Lewin przestał już myśleć i zdawał się tylko przysłuchiwać tajemniczym wewnętrznym głosom, które zdawały się ochoczo porozumiewać w nim.
„Czy to miałaby być wiara?“ — pomyślał, lękając się wierzyć swemu szczęściu. — „Boże mój, dziękuję Ci!“ — przemówił-, tłumiąc łkania i obcierając ręką łzy, napełniające mu oczy.

XIV.

Lewin spoglądał wciąż przed siebie i widział stado, potem ujrzał swój wózek, zaprzężony we Wronego; stangret zatrzymał się przed stadem, porozmawiał chwilę z pastuchem; po niejakim czasie Lewin usłyszał już blisko siebie turkot