Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nagle zerwał się prędko z krzesła. — „Nie, tak być nie może! — rzekł sam do siebie z rozpaczą.
— Pójdę do niej, zapytam, powiem ostatni raz: jesteśmy jeszcze wolni i czy nie będzie lepiej, gdy zawczasu zerwiemy. Wszystko będzie lepszem, niż wieczne nieszczęście, hańba, nieufność!...
Lewin wyszedł z hotelu z rozpaczą w sercu, rozdrażniony na cały świat, na nią, na siebie i pojechał do niej.
Zastał ją w dalszych pokojach; siedziała na kufrze i wydawała rozporządzenia służącej, porządkując całe stosy różnokolorowych sukien, porozwieszanych na poręczach krzeseł i porozrzucanych po podłodze.
— Ach! — zawołała Kiti, ujrzawszy go, cała rozpromieniona radością. Jakżeś to ty... jak pan... (aż do ostatniego dnia przed ślubem mówiła mu to „ty“, to „pan“). Nie spodziewałam się! A ja przepatruję moje panieńskie suknie, komu dać którą...
— A, to bardzo dobrze! — odezwał się, spoglądając z niechęcią na służącą.
— Idż, Demiana, zawołam cię, gdy będziesz mi potrzebną — zwróciła się Kiti do pokojówki. — Co ci się stało? — Zaczynając mówić mu „ty“ i kładąc nacisk na to „ty“. Kiti zauważyła że Lewin jest jakiś nieswój, że jest wzruszony i rozdrażniony i dziwny lęk ogarnął ją.
— Kiti! ja cierpię! Nie mogę tak cierpieć! — rzekł z rozpaczą w głosie, stając przed nią i błagalnie patrząc jej w oczy.
Patrząc na jej oblicze, na którem malowała się szczerość i głęboka niekłamana miłość, Lewin przekonał się odrazu, że to, co chce powiedzieć Kiti, jest jaknajzupełniej bezcelowem, czuł jednak wewnętrzną potrzebę być jeszcze i przez nią umocnionym w swem przekonaniu. — Przyjechałem tu po to, aby ci powiedzieć, że czas się jeszcze cofnąć! Wszystko jeszcze można uważać za niebyłe i wszystko można naprawić...