Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tem było to dla mnie przyjemnością, a teraz męczarnią. Poco mam pracować? poco trudzić się? Poco mam myśleć o dzieciach? Czuję, że zmieniłam się cała i że zamiast miłości mam tylko żal, żal głęboki do niego. Jabym go zabiła i...
— Dolly, kochaneczko, rozumiem dobrze, nie męcz się na próżno. Do tego stopnia jesteś przybitą i rozdrażnioną, że na wiele rzeczy zupełnie fałszywie zapatrujesz się.
Dolly nic nie odpowiedziała i obydwie milczały parę minut.
— Pomyśl, Anno, co mam robić, dopomóż mi. Myślałam już dużo nad tem i nic wymyślić nie mogę?
Anna również nie mogła nic wymyślić, lecz gorąco współczuła każde słowo bratowej.
— Powiem ci tylko, że jestem jego siostrą — odezwała się Anna — znam jego charakter: tę łatwość, z jaką zapomina o wszystkiem i z jaką potem żałuje swego błędu. On nie wierzy samemu sobie i nie rozumie teraz, jak mógł tak postąpić, jak postąpił.
— Nie, on rozumie i rozumiał! — przerwała jej Dolly. — Lecz ja... ty zapominasz o mnie... czyż mnie to może przynieść jakąkolwiek ulgę?
— Pozwól. Przyznaję ci się, że gdy on mi mówił o tem, tom nie zdawała sobie jeszcze dokładnie sprawy z twego położenia. Myślałam wtedy tylko o nim i o tem, że rodzina cała może na tem ucierpić; żal mi go było w istocie, lecz porozmawiawszy z tobą, ja, jako kobieta, widzę zupełnie co innego: widzę twe cierpienia i nie mogę nie powiedzieć ci, że serdecznie żal mi cię Dolly, moja kochana, pojmuję najzupełniej twą boleść, nie wiem tylko: nie wiem... nie wiem, ile wgłębi serca masz miłości dla niego? Powinnaś wiedzieć, że masz jej tyle, żeby mu przebaczyć. Jeśli masz, to przebacz!
— Nie — odpowiedziała Dolly, lecz Anna nie dała jej mówić i raz jeszcze pocałowała, ją w rękę.