Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cuda. Leczył szczęśliwie księcia Lotaryngji. Niedawno wezwany został do chorego kardynała — do Rzymu. Jak chcesz? — to coś znaczy!
— A! — otworzyła szeroko usta.
Nie wiedziała o tem. Zajęta loteryjką, nie słyszała o dziwnych faktach, które na rzecz żydowskiego lekarza opowiadał aptekarz na wieczorze u burmistrza.
— Czemuż tu siedzi? — zapytała z resztką oporu.
— Ba! kardynał podobno wyzdrowiał... i Gottlieb zatrzymał się u nas przejazdem. Przypadek — może szczęśliwy dla nas. Żydzi mają swoją własną medycynę... To człowiek uczony...
— Dobrze! poślij po niego... Pan Bóg przebaczy nam, że zwracamy się do żyda.
— Ależ, duszko, przecie On sam nieraz zwracał się do Żydów...
— Kiedy?!... tak dawno. I zawsze — jak mówi pastor na podstawie Pisma Świętego — sam pierwszy tego żałował... Jednak nie opieram się — wezwij tego żydka do Miggeli, ale... zaraz!


ROZDZIAŁ XII
Cudotwórczy lekarz.

Jakkolwiek daleki jestem od zamiaru ubliżenia talentom i umiejętności lekarskiej czcigodnego doktora Joszui Heszela Gottlieba, który wchłonął całą wiedzę medyczną — oczywiście talmudyczną — już w 11-ym roku życia, zwłaszcza wszystko, co dotyczyło przypadłości kobiecych, gdyż w tym roku został, jako kandydat