Strona:Leo Belmont - Złotowłosa czarownica z Glarus.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


CZĘŚĆ PIERWSZA.
ROZDZIAŁ I.
Kazanie, które nie ustaje przez dwa tysiąclecia...

„...Gnojowiskiem żądz jest ciało twoje!... O nędzniku pyszny! jeszcze chadzasz po świecie, dumny i wyniosły... I nie myślisz o tem, że śmierć przyjdzie po ciebie niespodzianie, może w tym roku, może w tym miesiącu, może w tym tygodniu jeszcze — i złupi cię z wszelkiej ozdoby twojej, czy to z wdzięków twarzy, czy z wziętości u ludzi, czy z wyniesienia władzy, czy z wszelakich innych wielkości tego świata; złupi cię ze wszystkiego i ciśnie tobą, zgniłym i cuchnącym trupem, w grób ciemny, gdzie nie będziesz już jaśniał ani światłością, ani wielmożnością twoją; lecz będziesz pastwą robactwa i kupą gnoju, wreszcie garstką popiołu i znikniesz!“...
W przednich ławach, w których usadowiła się elita stołecznego miasta kantonu Glarus, bladły twarze męskie, chyliły się głowy kobiet. Gdzieś w dalszych szeregach ław, zajętych przez prostactwo, słychać było pojękiwania i cichy płacz bab; surowe oblicza pracowitych Szwajcarów stawały się bardziej jeszcze posępne; stwar-