Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Zachowanie władzy nad Francją nie może być podłością.“
„Sofizmat!“
„Mądrość życia!“
„Sposób bolesny...“
„Jedyny!“
„Niemożliwy, księżno!“
„Raczej konieczny, markizo!“
„Okrutnie trudny.“
„Nie dla twojej mądrej główki, Żanetto. Uczynisz wszystko z taktem.“
„W rzeczach stanowiących wcielenie nietaktu?“
„Winne są zmysły męzkie.“
„Potępione będzie serce kobiety.“
„Historja potępia tylko niepowodzenie.“
„A więc zdobędę się na triumf!“ westchnęła markiza.

W rezultacie powyższej rozmowy pani de Pompadour zakupiła przez zaufaną osobę taksatora sądu, pana Châtelet, nieopodal Wersalu śliczny domek z ogródkiem na imię nieistniejącego pana J. N. C. Cremers i umeblowała go wytwornie.
Ten dom z ogródkiem zyskał historyczne imię „Park jeleni“, gdyż dokoła szerzył się park, w którym błąkały się jelenie, zamieszkujące sztuczną grotę, ocienioną przez rozłożyste dęby. Ale historyczniejszą i bardziej charakterystyczną stała się druga nazwa domku: „Le trébuchet“ — czyli potrzask na ptaki, albowiem tu znajdowały kolejno przytułek młode dziewczątka, lub kobietki, które z początku sama pani de Pompadour, później z ramienia jej lub z własnej inicjatywy, powiernicy królewskich żądz chwytali na przynętę wygód i dobrej zapłaty dla pewnego wielkie-