Strona:Leo Belmont - Markiza Pompadour miłośnica królewska.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego jeneralnego dzierżawcy dochodów skarbowych, pana Lenormant de Tournehem. To działo się w bogato umeblowanym na rachunek tego znakomitego pana salonie mieszczańskim i w jego obecności.
A w tej chwili oboje z jednakowym zachwytem wpatrywali się, jak w tęczę, w pełną gracji postać dziewięcioletniej dziewczynki, przenoszącej szeroko rozwarte radosnem zdziwieniem oczy z kart na wróżkę i z jej poważnej twarzy na znamienne figury kart. Z jednakim zachwytem, — tu wolno dodać z prawa faktycznego stanu rzeczy, wbrew zapisowi metryki Joanny-Antoniny Poisson z dnia 30. grudnia 1721 roku: z zachwytem rodzicielskim“, gdyż pan de Tournehem mógł sobie słuszniej rościć prawo ojcowstwa do mającej arystokratyczne rysy i cechy podobieństwa doń z twarzy i charakteru panny Poisson, niż przebywający w długich i częstych rozjazdach mieszczanin i urzędnik wojskowy, ojciec legalny.
W danej chwili, od której rozpoczyna się nasza opowieść, był on również nieobecny; ale już nie w interesach służbowych znajdował się zdala od swego domu. Przebywał we własnym, i to znacznej wagi, interesie stale od lat kilku za granicami Francji, tłukł się po niewiadomych krajach, często pod przybranemi nazwiskami — z Hamburga przeskakiwał na granicę Belgijską rodzinnego kraju, do którego nie śmiał przecie wkroczyć mimo tęsknoty. Albowiem owym interesem było bezpieczeństwo osoby własnej, nad którą za oszustwa i lekkomyślne podczas służby obejście się z kasą skarbową zawisł wyrok sądu wojennego, skazujący go na powieszenie. A jeżeli pan Poisson nie został wydany władzom francuskim przez

6