Strona:Leblanc - Złoty trójkąt.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie sprawiedliwość może tutaj rozjaśnić tą ciemną aferę.
Pan Desmalions przez chwilę wpatrywał się w podłogę, wreszcie podniósł głowę i kładąc rękę na ramieniu Patrycyusza, rzekł spokojnie:
— A jeżeli sprawiedliwość wie wszystko?
Patrycyusz spojrzał na niego zdumiony:
— Jakto, pan by wiedział?
— Być może.
— I pan mnieby mógł powiedzieć?...
— Jeżeli mnie pan do tego zmusza...
— A więc to chodzi o?...
— O, nic wielkiego, o bagatelkę.
— Jednakowoż...
— O miliard.
— O miliard?
— Tak poprostu o miliard, którego połowa lub już trzy czwarte opuściły granice Francji jeszcze przed wojną... Ale to co pozostało — jest jeszcze obecnie warte tyle lub nawet więcej niż miliard...
— Jakim sposobem?!
— Ponieważ to nie banknoty, ale złoto!...