Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

— Ależ nie, wybiłabyś go ze snu. Zresztą już zajeżdża twój samochód, idź, moja kochana i baw się dobrze.
— Ach! Bawić się!... — rzekła z goryczą. — Jak gdyby można było bawić się na operze lub na wieczorku!
— Zawsze lepsze to, aniżeli pozostać w domu.
Z tej krótkiej rozmowy można było odnieść wrażenie, że państwo Fauville nie byli ze sobą zbyt zżyci. On, człowiek chorowity, był wrogiem przyjemności światowych, zamykał się u siebie, podczas gdy żona jego szukała rozrywek, do których dawały jej prawo lata młode i nawyknienia.
Ponieważ pan Fauville milczał, małżonka pocałowała go w czoło, a następnie, kłaniając się Perennie i brygadyerowi, wyszła. Wkrótce już słyszano turkot odjeżdżającego samochodu.
W tej właśnie chwili Hipolit Fauville powstał i naciskając guzik dzwonka, powiedział:
— Nikt tutaj nie przypuszcza nawet, jakie niebezpieczeństwo wisi nad moją głową. Nie zwierzam się nikomu, nawet Sylwestrowi, mojemu służącemu, który jednak służy u mnie oddawna i jest uosobieniem prawości.
Na odgłos dzwonka zjawił się Sylwester.
— Chcę iść już spać, przygotuj wszystko — rozkazał p. Fauville.
Służący podniósł wierzch otomany, która zamieniona została w ten sposób w łóżko, rozciągnął prześcieradło, położył kołdrę, a następnie, na rozkaz inżyniera, przyniósł karafkę, szklankę i talerzyk z suchemi ciastkami, oraz kompotierkę z owocami. Pan Fauville schrupał ciastko i rozkrajał następnie jabłko. Nie było jeszcze dojrzałe, więc wziął jeszcze w ręce dwa inne, ale i te odłożył, poczem obrał i spożył gruszkę.
— Pozostaw tu kompotierkę — powiedział do służącego. — Jeśli zechce mi się jeść tej nocy, to mi się przyda... Ach, zapomniałem, że panowie są tutaj! Nie mów o tem nikomu, a rano nie wchodź, dopóki nie zadzwonię.
Służący zastosował się ściśle do życzeń inżyniera. Perenna, którego uwagi nic nie uszło i który następnie mógł uprzytomnić sobie wszystkie naj-