Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XVIII.
Potrzask jest gotowy. — Strzeż się Lupinie.

Zawód, wściekłość, upokorzenie, troska, wszystko to w duszy don Luisa skłębiło się razem i wzbudziło w nim tylko szaloną chęć działania.
Szofer wystraszony spoglądał na włościan, którzy, zwabieni warczeniem samolotu, zgromadzili się dokoła miejsca lądowania.
Don Luis chwycił go za gardło i przykładając mu rewolwer do skroni zawołał:
— Opowiadaj wszystko, co ci jest wiadomo. W przeciwnym razie umrzesz!
A gdy szofer zaczął bełkotać jakieś niezrozumiałe wyrazy, don Luis dodał:
— Nie baw się w żadne jęki... I nie spodziewaj się znikąd pomocy... Pomoc, jakiej się może spodziewasz, napewne przybędzie zapóźno. Jedynym środkiem twego ocalenia jest: mówić prawdę. Więc mów! Tej nocy, w Wersalu, pewien pan przybyły z Paryża w wynajętym samochodzie, pozostawiwszy go, wynajął twoje auto? Czy tak?
— Tak.
— Temu panu towarzyszyła pewna dama?
— Tak.
— I kazał ci się wieść do Nantes?
— Tak.
— W drodze jednak zmienił swój zamiar i wysiadł?
— Tak.
— W którem mieście?