Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   276   —

„I oto wszysicko skończone. Pozostaje mi tylko położyć podpis. Ręka moja drży coraz bardziej. Pot wielkiemi kroplami spływa mi z czoła. Cierpię jak potępieniec. A jednak zażywam boskiej szczęśliwości! Ach, moi przyjaciele! Oczekujecie na moją śmierć! Ach, ty nierozumna Maryo Anno, pozwoliłaś mi zgadnąć po wyrazie twych oczu, szpiegujących mnie ukradkiem, że radujesz się z powodu mojej choroby! I byliście tak dalece pewni oboje przyszłości, że mieliście odwagę żyć cnotliwie! I oto nadeszła chwila mej śmierci! Oto ona! I wy widzicie się już połączonymi nad moim grobem! Maryo Anno, bądź małżonką mego przyjaciela Sauveranda! Sauverandzie daję ci moją żonę za małżonkę! Połączcie się! Żyjcie razem! Sędzia śledczy zredaguje wam kontrakt ślubny, a zaś kat odprawi mszę!... Ach, jakaż rozkosz! Cierpię... Jakaż rozkosz!... Błogosławiona bądź nienawiści, która błogą czynisz mi śmierć! Czuję się szczęśliwym, że umieram.. Marya Anna w więzieniu... Sauverand opłakuje swój potępieńczy los w więziennej celi... Otwierają się przed nim drzwi... Oh, cóż za okropność!... Oto stoi dwóch mężczyzn w czarnym stroju... Zbiiżają się do jego łóżka... Gastonie Sauverandzie — mówią — pańska apelacya została odrzucona. Miej pan odwagę... Ach, chłodny poranek... Szafot!... Na ciebie teraz kolej, Maryo Anno, na ciebie... Czyż miałabyś przeżyć śmierć swego ukochanego?... Sauverand już ani drgnie! Na ciebie kolej!... Patrz, oto stryczek!... Czy wolisz może truciznę?... Rozstań się więc z życiem, łajdaczko!... Umrzyj w płomieniach strasznych cierpień... Umrzyj tak jak ja, który cię nienawidzę... nienawidzę... nienawidzę”!...
Pan Desmalions umilkł wśród ogólnej zgrozy i przerażenia. Ostatnie zdania odczytywał z wielkim trudem, gdyż pismo pod koniec stawało się niekształtne i nieczytelne.
Zniżonym głosem, z oczyma utkwionemi w papier, powiedział:
— Podpisano: „Hipolit Fauville...” Podpis jest całkiem wyraźny... Nędznik ten znalazł jeszcze w sobie dość siły, aby się wyraźnie podpisać. Bał się, aby nie podano w wątpliwość jego niegodzi-