Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   254   —

— Nie, ale od pana zależy zawiadomić je o tem, jeśli panu wykażę ich niewinność.
Tak, oczywiście, ale o tyle, o ile pan wykaże to w sposób niewątpliwy.
— Niewątpliwy...
Mimo wszystko, a nawet bardziej jeszcze niż kiedykolwiek, pewność siebie, objawiana przez Perennę, wywierała wrażenie na prefekcie.
— Ogólnikowe rezultaty dochodzeń, jakie przeprowadziliśmy — oświadczył on — ułatwią być może panu zadanie. Osiągnęliśmy pewność, że bomba była umieszczona u wejścia do tego przedpokoju i to prawdopodobnie pod posadzką.
— To zbyteczne informacye, panie prefekcie. Są to tylko szczegóły podrzędne. Głównie idzie o to, aby pan poznał całą prawdę i to nie tylko w słowach...
Prefekt zbliżył się do mówiącego. Urzędnicy i agenci również go otoczyli. Czekano na jego słowa i giesty z gorączkowem zaciekawieniem. Czyż to możliwe, aby ta prawda, tak odległa jeszcze i niewyraźna mimo dokonanych już aresztowań, do których przykładano tak wielką wagę. mogła być nareszcie ujawniona?
Chwila była poważna, serca ściśnięte. Zapowiedź wybuchu nadawała słowom don Luisa wartość rzeczy dokonanych i ci, których on ocalił od strasznej katastrofy, nie byli dalekimi od tego, aby uznać za realne najnieprawdopodobniejsze nawet zapewnienia, pochodzące z ust podobnego człowieka.
— Panie prefekcie! — oświadczył Perenna. — Pan daremnie oczekiwał dzisiaj pojawienia się owego czwartego z rzędu tajemniczego listu. Otóż szczęśliwy przypadek pozwoli nam przy odebraniu tego właśnie listu asystować. Dowie się pan wówczas, że listy te przesyła ta sama ręka, która popełniła zbrodnię... Dowie się pan również, kto tę zbrodnię popełnił...
Zwracając się do brygadyera Mazeroux, Perenna dodał:
— Brygadyerze, bądź łaskaw jaknajbardziej przyciemnić światło w tym pokoju. Wobec braku rolet ściągnij firanki u okien i przemknij drzwi. Panie