Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   229   —

— Tak jest, istotnie!
— Jest to plan domu, w którym obecnie się znajdujemy — zapewnił Weber z pewnem namaszczeniem. — Oto — dodał, wskazując palcem poszczególne kreski — dziedziniec wjazdowy, dalej idzie skrzydło znajdujące się w głębi dziedzińca, mieszkanie odźwiernego, pawilon panny Levasseur... Od tego pawilonu biegnie, zaznaczona kropkami czerwonemi kreska, biegnie zygzakowato ku głównemu skrzydłu. Początek tej kreski oznaczony jest małym krzyżykiem, który oznacza pokój, w którym się znajdujemy... a raczej alkowę, należącą do tego pokoju. Zaznaczono tam, jakąś klapę, coś w rodzaju wyciętych w ścianie tajnych drzwiczek, zasłoniętych firankami...
— Ale w takim razie byłoby to przejście, prowadzące do głównego skrzydła? Patrz pan, z drugiego końca tej kreski widać znów mały czerwony krzyżyk.
— Tak, panie prefekcie! Istotnie, jest to krzyżyk, ale co on oznacza? Stwierdzimy to później w sposób zupełnie pewny. Jednak nie tracąc czasu i kierując się jedynie hypotezą, ulokowałem posterunek w małym pokoiku, na drugiem piętrze, gdzie w dniu wczorajszym nastąpiło pojednanie do Luisa, Florentyny Levasseur i Gastona Sauveranda. A w każdym razie już obecnie mamy w ręku jeden koniec nitki, a tem samem znamy już kryjówkę don Luisa Perenny.
Nastąpiło milczenie. Po chwili Weber znów zabrał głos i mówił z coraz większem namaszczeniem:
— Panie prefekcie, ja doznałem wczoraj od tego człowieka krwawej zniewagi. Moi podwładni byli jej świadkami. Niezadługo dowie się o niej także publiczność. Ten człowiek ułatwił ucieczkę Florentynie Levasseur. Ten człowiek chciał także uwolnić z rąk naszych Gastona. Jest to bandyta w najgorszym rodzaju. Panie prefekcie, jestem pewien tego, że udzieli mi pan upoważnienia do poskromienia go w jego własnej norze. W przeciwnym razie... w przeciwnym razie byłbym zmuszony prosić o dymisyę!
— Dołączając do prośby motywy — zaśmiał się prefekt — Pan istotnie nie może strawić tego