Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   197   —

i sądząc, że wyjechałem, nie wiedząc ponadto, gdzie się znajduję, nie mogła zawiadomić mnie ani o popełnieniu zbrodni, ani o aresztowaniu pani Fauville, ani ostrzedz mnie później, gdy szukano posiadacza hebanowej laski, o śledztwie, zwróconem przeciw mojej osobie.
— Doskonale — oświadczył don Luis — ale nie zechcesz pan chyba utrzymywać, że posiadacz hebanowej laski, że człowiek, który szedł za inspektorem Verotem aż do kawiarni na Pont-Neuf i który ukradł mu list...
— Ja nie jestem tym człowiekiem! — przerwał Sauverand.
Gdy jednak don Luis wzruszał niedowierzająco ramionami, Sauverand powtórzył jeszcze energiczniej:
— Ja nie jestem tym człowiekiem! Jest w tem wszystkiem niewytłumaczona pomyłka, ale stwierdzam, że nigdy, jak długo żyję, noga moja nie postała w kawiarni na Pont-Neuf. Na to panu przysięgam. Trzeba, ażeby pan przyjął to oświadczenie, jako najściślejszą prawdę. Znajduje się ono zresztą w najzupełniejszej zgodzie z ustronnym sposobem życia, jakie prowadziłem z konieczności i z upodobania. I, powtarzam to panu, że nie wiedziałem o niczem. Grom z jasnego nieba był całkiem nieoczekiwany. I zechce pan zrozumieć, że właśnie dlatego grom ten wywołał we mnie nieoczekiwaną reakcyę, stan duszy sprzeczny absolutnie z moją prawdziwą naturą, jakieś rozkiełznanie mych najdzikszych i najbardziej prymitywnych instynktów.
„Pomyśl pan, proszę, że porwano się na to, co miałem najświętszego na świecie. Marya Anna w... więzieniu! Marya Anna oskarżona o popełnienie podwójnej zbrodni! Oszalałem! Panując najpierw nad sobą, grając komedyę z prefektem policyi, później zaś wywracając wszelkie przeszkody, kładąc trupem inspektora Ancenisa, uwalniając się od brygadyera Mazeroux, wyskakując przez okno, żywiłem jedną tylko myśl — uciec... Będąc wolnym — ocalę Maryę Annę! Ludzie zagradzali mi do tego celu drogę? Tem gorzej dla nich! Jakiem prawem ludzie ci ośmielili się targnąć na