Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   182   —

wydarzeń. Na razie pożądał jednego, oto wyjaśnienia natychmiastowego, raptownego.
Pobiegł do swego pokoju na drugie piętro, gdzie obmył sobie twarz w zimnej wodzie. Nigdy jeszcze nie doświadczył podobnego podniecenia całej swej istoty, podobnego rozkiełznania się w nim ślepych instynktów.
— To ona! Słyszę już chód jej... — mamrotał. — Wstępuje na schody! Nareszcie! Jakaż to rozkosz trzymać ją tak przed sobą... Twarzą w twarz! Sam na sam!
Wyszedł na schody i stanął pod drzwiami buduaru. Wyjął klucz z kieszeni. Otworzył...
Straszny okrzyk wydarł mu się z piersi.
Ujrzał przed sobą Gastona Sauveranda...
W zamkniętym jego własną ręką pokoju oczekiwał nań wyprostowany, z rękoma skrzyżowanemu na piersiach, Gaston Sauverand!...


——o——