Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   158   —

„drogim przyjacielem“! Ów pan Langernault może zaświadczyć o jej niewinności i wyjaśnić to straszne nieporozumtenie, którego ofiarą padła.
— Skoro jest ktoś taki, co może wykazać jej niewinność, to czemu zaczyna od otwierania sobie żył?...
— Według tego, co mówi, to jest jej wszystko jedno. Życie jej jest zmarnowane. Pożąda jednego tylko: wypoczynku... śmierci...
— Wypoczynku... wypoczynku!... Tylko w grobie znaleźć go można! Jeśli wykrycie prawdy ma być dla niej zbawieniem, to osiągnięcie tego celu nie jest zapewne niemożliwością.
— Co szef mówi? Czy szef domyśla się czego? Zaczyna rozumieć zagadkę?
— Och, bardzo słabo! — odparł. — W każdym jednak razie anormalna zaprawdę punktualność tych listów zdaje mi się być istotnie pewną wskazówką...
Zastanowił się chwilę i zapytał:
— Czy zbadano ponownie zamazane adresy wszystkich trzech listów?
— Tak jest i rzeczywiście odcyfrowano nazwisko Langernaulta.
— A ów Langernault mieszka?...
— Według pani Fauville w miasteczku Formigny.
— Czy nazwę Formigny odczytano na jednej z kopert?
— Nie, ale odcyfrowano miasto, położone obok Formigny.
— Co to za miasto?
— Alençon.
— I tam zamierzasz jechać?
— Tak, pan prefekt polecił mi udać się tam co rychlej. Spieszę na pociąg.
— Chciałeś powiedzieć, że wsiądziemy razem do mego auta i że udamy się do Formigny. Czuję potrzebę działania. Ten dom zdaje mi się być grobem, mój drogi!
W pół godziny później jechali już w stronę Versailles. Perenna sam prowadził auto, a czynił to w taki sposób, że Mazeroux, dusząc się wskutek szalonej jazdy, od czasu do czasu wyrzekał: