Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   101   —

dla osoby, do której adresowana jest korespondencya; że są to zazwyczaj znaki, które pozwalają danej osobie łatwo przypomnieć sobie powierzony jej adres. Człowiek taki, jak ja, naprzyklad, znający Neuilly i okolice, uderzony jest odrazu przez te trzy litery B. R. W., a przedewszystkiem przez literę W., która jest literą cudzoziemską, wziętą z alfabetu angielskiego. W moim umyśle, w moich oczach, natychmiast, na podobieństwo halucynacyi, stanęły trzy te litery, każda na właściwem miejscu i na czele słów, do których się odnoszą. W literze B. dostrzegłem zaraz Bulwar, litery zaś R. i W. ułożyły mi się natychmiast w angielskie imiona Richard i Wallace. No... i znalazłem się tu, gdzie być powinienem.
Mazeroux zdawał się słuchać wywodów mistrza z niedowierzaniem.
— I szef sądzi, że...
— Nic nie sądzę. Szukam! Konstruuję hypotezę na pierwszej nadarzającej się podstawie... hypotezę prawdopodobną... I mówię sobie... mówię sobie, Mazeroux, że ten kącik jest dyabelnie tajemniczy... i że ten dom... Cyt! Słuchaj!...
Perenna wepchnął brygadyera w ciemne zagłębienie muru. Usłyszeli ruch jakiś i trzaśnięcie drzwiami. Istotnie ktoś szedł przez podwórze. Zazgrzytała zasuwa zewnętrznej furtki. Twarz wychodzącego oświetlił nagle przypadkowy odblask.
— A niech to pioruny! To on!...
— Istotnie, tak się zdaje...
— To on, szefie! Ma czarną laskę z błyszczącą rączką... A następnie widzi szef binokle... I brodę?... Co to za dziwny człowiek z szefa!
— Uspokój się i chodźmy za nim.
Nieznajomy przeszedł bulwar Richar-Wallace i skręcił na bulwar Maillot. Szedł żwawo, z głową podniesioną, wywijając zręcznie laską. Zmierzał na stacyę kolei obwodowej. Znalazłszy się na niej, wciąż śledzony, wsiadł do pociągu, odchodzącego do Auteuil.
— Osobliwe! — rzekł Mazeroux. — Odbywa tę samą turę, którą już zrobił przed dwoma tygodniami. Tam go właśnie widziano!
Nieznajomy szedł wzdłuż fortyfikacyi. W kwa-