Strona:Leblanc - Posłannictwo z planety Wenus.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zabraniam… zabraniam… Nie zgodzę się na popełnienie tej jeszcze podłości!…
— Ależ owszem, owszem — roześmiał się Massignac — zgodzi się pan tak jak na wszystko inne!… To tylko cząstka całości, mój drogi panie!… To mała pigułka, którą musisz przełknąć… Wiem, że jedno słowo z twoich ust może mnie zgubić, ale pan tego słowa nie wypowiesz, bo wówczas wynalazek Noela Dorgeroux byłby nazawsze dla ludzkości stracony!… Wszak ja jedynie jestem posiadaczem jego tajemnicy... Velmot jest tylko maryonetką, narzędziem!… I Beranżera także… Skoro Teodor Massignac znajdzie się pod kluczem, żegnajcie czarodziejskie wizye, które wsławić macie nazwisko Noela Dorgeroux!… Żegnaj sławo!… Żegnaj nieśmiertelności!… Czyżbyś pan sobie tego życzył?
Nie czekając na odpowiedź dorzucił:
— A zresztą jeszcze jedna rzecz… młodzieńcze, wiem ja coś o tobie… Kochasz Beranżerę!… O nie zapieraj się!... Kochasz!... Jeśli mnie zadenuncyujesz — zgubisz zarazem i ją... Cóż, czy mylę się?… Ojciec i córka — to jak dwie głowy w jednej czapce… Trudno uciąć jedną — nie tykając drugiej… Zaczynamy rozumieć się, prawda? Tem lepiej. Wszystko będzie dobrze! będziecie mieli dużo dzieci, a Beranżera dostanie ładny posag! Tak Wiktorynie!
Spoglądał na mnie przez chwilę z szyderstwem. Zacisnąwszy pięści, wyrzekłem z wściekłością:
— Nędzniku!… Łotrze!…
Ludzie zbliżali się do nas. Obrócił się do mnie plecami, przyczem szepnął:
— Cicho Wiktorynie! Nie obrażaj teścia!…
Całą siłą woli zapanowałem nad sobą. To nikczemne indywiduum miało racyę. Potężne motywy zmuszały mnie do milczenia, tak że Teodor Massignac mógł doprowadzić swe dzieło do końca, nie obawiając się przeszkody z mej strony. Noel Dorgeroux i Beranżera bronili go!…
Tymczasem amfiteatr napełniał się. Długim szeregiem nadjeżdżały automobile jeden za drugim, przywożąc uprzywilejowanych, którzy