Strona:Leblanc - Posłannictwo z planety Wenus.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sekwanie i że Velmot użyje wszelkich środków, aby go zmusić do mówienia... Cóż miałam robić? Zawiadomić władze o zbrodniczem postępowaniu Velmota, to znaczyło — dostarczyć przeciwko własnemu ojcu nieodpartych dowodów winy, to znaczyło — obrócić w niwecz dzieło Noela Dorgeroux… Przytem hrabiego i jego żony nie było w domu… Nie miałam się kogo poradzić… Błysnęła mi wtedy myśl… Pobiegłam do Błękitnej Gospody i zatelefonowałam do ciebie, prosząc o przybycie....
— Stawiłem się wówczas, Beranżero!…
— Jakto? byłeś wtedy w nocy w Bougival? — zapytała zdziwiona.
— Ależ tak! naturalnie, że pospieszyłem odrazu na twoje wezwanie. Chłopiec wysłany przez ciebie czekał przed oberżą i zawiózł mnie na wyspę do domu Velmota, gdzie Velmot zamknął mnie w ciemnym pokoju… Stamtąd miałem możność obserwowania sceny rozgrywającej się pomiędzy Velmotem i twoim ojcem… Ledwie że mi się udało ujść cało… Doprawdy, Beranżero, że nie okazałaś zbyt wielkiej zręczności…
Zdumienie odmalowało się na jej twarzy:
— Ja nie posyłałam żadnego chłopca… Nie wydalałam się wcale z Błękitnej Oberży. Czekałam całą noc i całe rano!… Ktoś widocznie podsłuchał naszą rozmowę telefoniczną. Ale kto?
— To zagadka! — odparłem, śmiejąc się — Velmot najpewniej miał wspólników w tej oberży i dowiedziawszy się, że mam przybyć wysłał tego chłopaka…
— Nie rozumiem jednak — czemu ciebie a nie mnie chciał wciągnąć w pułapkę?
— Prawdopodobnie uplanował sobie, że nazajutrz i ciebie pochwyci. Być może, iż uważał mnie za groźniejszego wroga i pragnął przetrzymać mnie pod kluczem, dopóki Massignac nie przemówi… A zresztą jakiekolwiek były pobudki i motywy jego postępowania, pozostaną one dla nas na zawsze nieznane… W każdym razie następnego dnia…