Strona:Leblanc - Posłannictwo z planety Wenus.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te substancye rozkładają i znowu rekonstrują? Nauka ludzka w obecnem stadyum swego rozwoju nie może odpowiedzieć na te pytania, niema jednak ogłosić swego bezwzględnego veto! Może powiedzieć: nie wiem, ale niech nie mówi, to niedorzeczność! Raczej obowiązkiem jej jest użycie wszystkich rozporządzalnych środków na wyjaśnienie tej kwestyi ważniejszej niż wszystkie zagadnienia, które dotychczas zajmowały umysły uczonych. Podobno pan Massignac zniknął bez śladu. Trzeba skorzystać z tej sposobności. Należy amfiteatr w Enclos ogłosić za własność narodową. Jest to niedopuszczalnem przecie, aby jakaś jednostka z wykluczeniem całego społeczeństwa posiadała na wyłączną własność tak niesłychanie doniosłą tajemnicę i mogła ją w każdej chwili unicestwić, odbierając ludzkości rezultaty wysiłków genialnego badacza. To nie powinno mieć miejsca!… Musimy się postarać o to, aby w jak najkrótszym czasie zdobyć sposób stałego porozumiewania się z mieszkańcami Wenus!… Oni nam opowiedzą historyę naszej przeszłości od tysięcy wieków i wtajemniczą nas w istotną treść zagadek wszechświata, które wyprzedzając nas zdołali już dawno rozwiązać, umożliwią nam być może korzystanie z dobrodziejstw cywilizacyi tak wysokiej, że nasza ziemska zdaje się przy niej szczytem ignorancyi, dzikością, marnymi wysiłkami pierwotnych istot.

——o——
Rozdział VI.[1]
Wargi w pocałunku złączone.

Wystarczy przeczytać dzienniki z owego czasu, aby sobie zdać sprawę, jakie wzburzenia wywołały rewelacye Benjamina Prevotelle‘a. Leżą przedemną na stole 4 numery dzienników z datą dnia następnego. Na ośmiu stronach każdego z nich nie było ani jednego artykułu, ani jednej

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd numeracji rozdziałów: brak rozdziału V.