Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawda... prawda... nie oddalałem się od furty... Jednak...
— No, zobaczymy! Kogo po raz ostatni widzieliście przy panu baronie?
— Pannę Antoninę, pannę do towarzystwa.
— Co się z nią stało?
— Zdaje mi się, że jej łóżko nie było nawet rozebrane. Musiała skorzystać z nieobecności siostry Augusty i wyszła. Nic dziwnego, jest ładna... młoda...
— Ale którędy wyszła?
— Drzwiami.
— Wszak spuściliście zatrzask i zaciągnęli łańcuch!
— Znacznie później, przed tem musiała wyjść z domu.
— I zbrodnia nastąpiła po jej wyjściu?
— Naturalnie.
Przeszukali dom od dołu do góry, na strychu i w piwnicach, ale zbrodniarz zbiegł. Jak? W jakiej chwili? Czy to on sam, czy jego wspólnik uznał za stosowne wrócić na miejsce zbrodni i zatrzeć wszystko, co mogłoby go zdradzić? Takie pytania zadawały sobie władze śledcze.