Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co?... jestże możliwe?... bełkocze.
Nie wiedział co począć i bez ruchu oczyma pełnemi przerażenia patrzył na bezład pokoju: krzesła poprzewracane, wielki świecznik kryształowy strzaskany w milion kawałków, zegar leży na marmurze kominka, wszystko świadczy o walce strasznej, dzikiej... W pobliżu trupa błyszczała rękojeść stalowego sztyletu. Ostrze spływało krwią. Z materaca zwisała chustka do nosa splamiona czerwonemi znakami.
Karol jęknął z przerażenia: ciało wyprężyło się jeszcze ostatnim wysiłkiem, potem przekręciło się... Dwa, trzy jeszcze drgnienia i po wszystkiem.
Pochylił się, z maleńkiej rany w szyi ciekła krew, znacząc dywan czarnymi śladami. Twarz zachowała wyraz oszalałego przerażenia.
— Zabito go... — wyjęknął, — zabito...
I zadrżał na myśl drugiej podobnej zbrodni. Panna Antonina spała w pokoju sąsiednim... czyż morderca barona nie mógł i jej też zabić?...