Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I dodał tym samym niespokojnym głosem:
— On odprowadzi moją córkę, wszak prawda?
— Tak myślę.
— Jednak pan go widział!...
— Ja? Ależ nie! Prosił tylko listownie, abym przyjął panów obu, abym wyprawił z domu służbę przed godziną trzecią i żebym nie przyjął nikogo w mem mieszkaniu między przyjściem pana i jego wyjściem. Jeślibym się nie zgadzał na tę propozycyę, prosił o uprzedzenie go paru słowami w “Echo de France.” Ale czuję się nadto szczęśliwy, że mogę oddać przysługę panu Arsenowi Lupin i zgadzam się na wszystko.
Pan Gerbois westchnął:
— Niestety! Jak się to wszystko skończy?... jak się skończy?...
Wyjął z kieszeni pieniądze, rozłożył na stole i zrobił z nich dwie paczki o jednakowej liczbie biletów. Potem obaj milczeli, od czasu do czasu pan Gerbois nastawiał ucha... Czy nie dzwoniono?...
Z każdą chwilą jego niepokój wzrastał, pan Detinan doświadczał również przykre-