Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Baron się ukłonił. Upłynęło zaledwie 40 minut, jak Anglik przestąpił próg tego domu, a już nie pozostawało nic z tego, w co wierzono dotąd na podstawie faktów. Prawda zupełnie ukazywała się ugruntowana na czemś daleko trwalszem, bo na rozumowaniu Sherlocka Holmesa.
— Oskarżenie, które pan rzuca przeciw naszym oficyalistom, jest bardzo poważne, mój panie — rzekła baronowa. Nasi służący są dawnymi sługami rodziny i żaden z nich nie jest zdolny nas zdradzić.
— Jeśli żaden z nich państwa nie zdradza, jakże wytłómaczyć, że ten list mógł mnie dojść tego samego dnia, tą sam ą pocztą co pański?
Pani d’Imblevalle była zdumiona.
— Arsen Lupin... jakże on to wiedział?...
— Czy nikomu nie mówili państwo o swym liście?
— Nikomu — rzekł baron — ta myśl przyszła nam wtedy wieczorem, przy stole.
— Wobec służących?
— Były tylko nasze dzieci. A nawet... nie, Zosi i Henrysi nie było już przy stole, prawda Zuzanno?