Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mam tylko jedną rękę do użytku.
— I tyle? — zawołał Holmes radosny... — To dopiero historya!... Myślałby kto, żeś ty jeden tylko w takiem położeniu! A ci, co nie mają ręki? naprawdę nie mają? Daj pokój, to jeszcze nie strata.
Wyciągnął do posługacza sztukę pięćdziesięciocentymową:
— Dobrze, mój przyjacielu. A to dla ciebie.
— Dziękuję, panie Holmes.
Anglik podniósł oczy: Arsen Lupin!
— Pan!... pan?... — wyjąkał w osłupieniu.
A Wilson, potrząsając swą jedyną ręką, jak ktoś, co chce wykazać fakt, wyrzekł:
— Pan! pan! Ależ pan jest aresztowany! Holmes mi to mówił. Kiedy pana opuszczał, Ganimard i jego trzydziestu ajentów pana otaczało...
Lupin skrzyżował ramiona i tonem oburzenia rzekł:
— A więc panowie przypuszczali, że ja wam pozwolę odjechać bez pożegnania z panami? Po najserdeczniejszych stosunkach przyjaźni, które nas wzajemnie łączyły? A-