Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaledwie tu, tam drobne niepowodzenie...
— Bardzo drobne.
— A ostatecznie zwycięstwo na całej linii. Lupin ujęty! Niebieski dyament odzyskany!
— Moja ręka złamana!...
— Kiedy rzecz idzie o podobne satysfakcye, co znaczy jedna ręka złamana?
— Nadewszystko moja.
— A! tak. Pamiętaj to Wilsonie, w chwili gdy byłeś u aptekarza, cierpiąc jak bohater, wówczas to właśnie odnalazłem nić, która mnie powiodła śród ciemności.
— Jakże to szczęśliwie!
Zatrzaskiwano drzwi wagonów.
— Do wagonu, proszę. Spieszmy się panowie...
Posługacz wbiegł po stopniach jednego z pustych przedziałów i złożył walizy w siatkę, podczas gdy Holmes pomagał nieszczęśliwemu Wilsonowi.
— Ale cóż ci to jest Wilsonie? Nigdy z tem nie skończysz!... Nerwy, nerwy, stary towarzyszu...
— To nie nerwów mi brakuje.
— A czego?