Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kiedy Ganimard pana ujmie, będzie skończone. Już pana nie wypuszczą.
— Kto wie!
— Słuchaj pan, to szaleństwo! Wszystkie te wyjścia zajęte.
— Jeszcze jedno pozostaje.
— Jakie?
— To, które ja obiorę.
— Słowo! Pańskie aresztowanie może być uważane za dokonane.
— Ono niem nie jest.
— Więc?
— Więc zachowuję sobie niebieski dyament.
Holmes wyjął zegarek.
— Jest trzecia za dziesięć. O trzeciej wzywam Ganimarda.
— Więc mamy przed sobą dziesięć minut jeszcze na pogawędkę. Korzystajmy z niej, panie Holmes i aby zaspokoić ciekawość, która mnie pożera, powiedz pan, jak pan dostał adres i moje nazwisko Feliksa Davey?
Bacznie strzegąc Lupina, którego dobry humor go niepokoił, Holmes chętnie się zgodził na to wyjaśnienie, pochlebiające jego miłości własnej.