Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wę potraktować poważnie? Z mej strony jestem na to stanowczo zdecydowany.
Sytuacya jasna: posiadam los, którego nie mam prawa podnieść, a pan ma prawo podnieść los, którego pan nie posiada. A więc, nie możemy nic jeden bez drugiego.
Co więcej, ani pan nie przystanie na ustąpienie mi swego prawa, ani ja panu nie zechcę ustąpić mego losu. Cóż robić?
Sposób widzę jedyny: pół miliona dla pana i pół miliona dla mnie. Czy nie sprawiedliwie? Czy ten sąd Salomona nie zadowoli poczucia sprawiedliwości, które tkwi w nas obu? Rozwiązanie sprawiedliwe, ale rozwiązanie niezwłoczne. Nie jest to bynajmniej propozycya, którą pan mógłby dowolnie roztrząsać, ale konieczność, do której okoliczności zmuszają się nagiąć. Zostawiam panu trzy dni do namysłu. W piątek rano spodziewam się, że przeczytam w drobnych ogłoszeniach “Echo de France” dyskretną notatkę dla pana Ars. Lup. a zawierającą w formie osłoniętej pańską zgodę prostą i całkowitą na układ, przezemnie przedstawiony. Dzięki temu pan wejdzie w niezwłoczne posiadanie losu i podniesie milion,