Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okulary, Holmes poznał pana w surducie z restauracyi Hongrois. Lupin zwrócił się do niego:
— Pan odprowadzi tego fiakra do palacza, od którego go nająłem. Czeka w pierwszym handlu win na prawo od ulicy Legendre. Da mu pan 500 franków, resztę obiecanej sumy, Ah! byłbym zapomniał, zechciej pan zostawić swoje okulary panu Holmesowi.
Pomówił chwilę z panną Destange, potem zajął miejsce w powozie, Holmes obok niego, za nimi jeden z jego ludzi i pojechali.
Lupin nie przesadzał, mówiąc, że pojadą „dość szybko”. Był to pęd szalony. Horyzont biegł im na spotkanie, jakby przyciągany mocą czarodziejską i niknął natychmiast, chłonięty przez przepaść, ku której i inne rzeczy: drzewa, domy, pola i lasy rzucały się z żywiołowym rozpędem potoku, który czuje blizką otchłań.
Holmes i Lupin nie zamienili ani słowa. Ponad ich głowami liście topoli sprawiały potężny szum fal, rytmiczny z równomierną odległością drzew. Miasta niknęły: Mantes, Vernon, Gaillon... Rouen, jego przed-