Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyniesiono jej kapelusz i okrycie a Holmes rzekł:
— Trzeba, aby pani dała panu Destange jakąś przyczynę, pozorującą nasze wyjście i żeby ta przyczyna w razie potrzeby mogła wyjaśnić pani nieobecność w ciągu kilku dni.
— To niepotrzebne. Będę tu wkrótce.
Znów zmierzyli się wzrokiem oboje ironiczni, uśmiechnięci.
— Jak pani jego pewna! — rzekł Holmes.
— Na ślepo.
— Wszystko, co on robi, jest dobre, nieprawdaż? Wszystko, czego chce, staje się? A pani uznaje wszystko i jest pani gotowa na wszystko dla niego!
— Kocham go — odrzekła z uczuciem.
— I wierzy pani, że on panią wyzwoli?
Wzruszyła ramionami i zbliżając się do ojca, uprzedziła go:
— Zabieram ci pana Stickmanna. Jedziemy do Biblioteki Narodowej.
— Ale wrócisz na śniadanie?
— Może — albo raczej nie... Ale nie niepokój się.