Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— He, he, tak, dalibóg — myślał — jestem widać niedołęgą. Ponieważ przyjaciółka Lupina jest blondynką, a Klotylda Destange brunetką, nie pomyślałem nawet o zbliżeniu do siebie tych dwu kobiet! Jakgdyby jasnowłosa dama mogła pozostać blondynką po morderstwie barona i kradzieży dyamentu!
Holmes widział część pokoju. Był to elegancki buduar kobiecy, przybrany jasnymi tapetami i drogocennymi sprzętami. Mahoniowa kanapka stała na nieznacznem podniesieniu. Klotylda siadła na niej, nieruchoma, z głową ukrytą w dłoniach. Po chwili spostrzegł, że płakała. Grube łzy toczyły się po jej bladych policzkach, spływały ku ustom i padały kropla po kropli na aksamit stanika. I nowe łzy toczyły się za niemi nieprzerwanie, jakby ze źródła niewyczerpanego. Ta milcząca, martwa rozpacz, wypowiadana tylko powolnym biegiem łez, przedstawiała smutny widok. Ale drzwi po za nią się otwarły — wszedł Arsen Lupin. Patrzyli na siebie długo bez słowa, potem on ukląkł przed nią, oparł głowę na jej piersiach i otoczył ją ramionami z głębokiem uczuciem.