Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Suisse na placu Chatelet. Aż dotąd działam sam.
Zbliżył się do łóżka, położył rękę na ramieniu Wilsona, na ramieniu chorem, rozumie się — i rzekł do niego z czułością:
— Lecz się, stary towarzyszu. Twoja rola polega obecnie na zajmowaniu dwu lub trzech ludzi z szajki Arsena Lupin. Napróżno tu oczekiwać będą, aby odnaleźć mój ślad, gdy przychodzę dowiadywać się o ciebie. To rola zaufania.
— Rola zaufania, i dziękuję ci za nią — odrzekł Wilson, przejęty wdzięcznością. — Dołożę wszelkich starań, aby ją wypełnić sumiennie. Ale z tego widzę, że nie przyjdziesz więcej?
— A po co? — zapytał obojętnie Holmes?
— Rzeczywiście... rzeczywiście... czuję się zupełnie dobrze. A więc ostatnia przysługa jeszcze Sherlocku: nie mógłbyś mi dać pić?
— Pić?
— Tak, konam z pragnienia, a przy mej gorączce...
— Ale owszem! Zaraz...