Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, ale gdy pomyślę, że niedawno te łotry mogli byli złamać mi rękę, jak tobie, Wilsonie. Co myślisz?
Wilson poprzestał na dreszczu na samą myśl strasznej ewentualności.
A Holmes mówił dalej:
— Niech ta lekcya nas nauczy! Widzisz. Wilsonie, wielki błąd popełniliśmy, walcząc z Lupinem z przyłbicą odkrytą, wystawiając się na jego razy. Szczęściem obeszło się połową złego, bo zdołał ciebie tylko dosięgnąć.
— I skończyło się na jednem tylko ramieniu złamanem... — jęknął Wilson.
— Wówczas gdy obadwa być mogły. Ale dość fanfaronady! W jasny dzień śledzony jestem i zwyciężany, ale w cieniu i mając ruchy swobodne, mam pierwszeństwo, jakiekolwiek będą siły nieprzyjaciela.
— Ganimard będzie mógł ci pomódz.
— Nigdy! W dniu, gdy będę mógł powiedzieć: Arsen Lupin jest tu, oto jego kryjówka i oto jak trzeba go wziąć, wtedy poszlę po Ganimarda pod jednym z dwu jego adresów, jakie mi dał: do jego mieszkania przy ulicy Pergolese lub do traktyerni