Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

których niepomyślny obrót rzeczy nie zniechęca bynajmniej — zdarzają się jednak okoliczności, gdy najdzielniejszy nawet odczuwa potrzebę skupienia sił, zanim stanie do nowej walki.
— Dziś robię sobie wakacye — rzekł.
— A ja?
— Ty, Wilsonie kupisz ubranie i bieliznę aby dopełnić naszej garderoby. Tymczasem ja odpocznę.
— Odpoczywaj Holmesie, ja czuwam.
Wlison wymówił te słowa i z całą powagą zajmującego przodującą placówkę, zatem wystawionego na największe niebezpieczeństwo. Jego pierś się podniosła, muskuły naprężyły, okiem srogiem zmierzył przestrzeń maleńkiego pokoiku hotelowego, gdzie obrali mieszkanie.
— Czuwaj, Wilsonie, skorzystam, by przygotować plan kampanii bardziej przystosowany do przeciwnika, którego zwalczyć mamy. Widzisz, Wilsonie, omyliliśmy się co do Lupina. Sprawę rozpocząć trzeba od początku.
— I jeszcze wcześniej, jeśli możliwe. Ale czy mamy czas na to?