Strona:Laozi-Tao.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LXXXV.

 
Miałbym tę boleść w najwyższej cenie,
Która by mogła trwać nieskończenie,
Ażebym płakać mógł całe wieki,
By powstał ocean z łez moich rzeki.

Lecz wiem: najsrożej męka dręcząca
Dziś, jutro swego dobiegnie końca;
Ból, dojmujący dziś najogromniej, —
Jutro już o nim człowiek zapomni.
 
A rozkosz? Rozkosz miałbym w estymie,
Gdyby nie było: „chwila“ jej imię,
Gdyby składała się ze stuleci.
Cóż mi po szczęściu, które uleci?
Czem rozkosz, która dziś zamigoce,
Aby mi jutro zginąć w pomroce?