Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

barwne draperye sklepów. Targ odbywa się na końcu ulicy, na szczycie pagórka, za miastem, gdzie stoi świątynia Sho-toku-in.
......................
Mała, ciekawa uliczka jest jednym długim łańcuchem świateł; światła latarni, światła pochodni i lampionów, dziwne szeregi bud i słupów ustawionych przed sklepami po obu stronach ulicy, aż do targu dla umarłych, pełne są świateł i z daleka wyglądają niby dwa równoległe sznury lśniącego ognia. A pomiędzy niemi tłum poruszającej się ludzkiej masy. Ciszę nocy mąci donośne klapanie „geta” (drewnianych sandałów), szmer ludzkich rozmów i nawoływanie przekupniów. Jak jednak ten ludzki tłum się porusza. Niema tam ani popychania się, ani tłoczenia, nawet najmniejszy i najsłabszy ma możność zobaczenia wszystkiego—a zaprawdę jest co widzieć.
„Hasu no bana! hasu no ha!” — Nawoływują, przekupnie sprzedający kwiaty lotosu do grobów i ołtarzy, oraz liście lotosu, w które zawija się potrawy dla drogich sercu duchów. Liście zebrane w wiązki, leżą kupkami na maleńkich stoliczkach. Pączki lotosu i kwiaty, związane są w duże bukiety i podtrzymywane lekką ramką bambusu.
„Ogara!—ogaraya!” Są to białe wiązki witek konopi. Z cieńkiego końca przyrządza się dla umarłych „hashi”, a drugi koniec musi być w mukaebi spalony. Właściwie, witki te powinni być zrobione z drzewa sosnowego, ale jest ono tu rzadkością, za drogie dla mieszkańców ubogich okolic, zastąpione bywa przez „ogara”.