Przejdź do zawartości

Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z sobą i zatrzymać ją przy sobie, aby jej widokiem znów serce moje kiedyś rozweselić.
Chwila jeszcze i za skrętem skały znika Kagaura z przed moich oczu na zawsze. Tak mija wszystko.
Zaprawdę, te wrażenia, które w naszej pamięci najczęściej się odnawiają są najpierzchliwsze: przypominamy sobie więcej momentów, niż minut, więcej minut niż godzin, a któż potrafi dzień cały wspomnieć? Suma szczęścia, doznanego w życiu, jest we wspomnieniu dziełem sekundy. Cóż jest bardziej pierzchliwe, nad uśmiech? A jednak — kiedyż umiera wspomnienie minionego uśmiechu? Albo miękka tęsknota, która to wspomnienie budzi? Żałość po stracie pewnego, indywidualnego uśmiechu jest w naturze ludzkiej ogólna, ale żal za uśmiechem pewnego całego ludu, za uśmiechem, który był pojęty jako przymiot abstrakcyjny, jest napewno tylko rzadkiem uczuciem, które może obudzić jedynie lud na wschodzie, lud uśmiechający się wiecznie, jak jego własni bogowie z kamienna.
Jednocześnie przychodzi mi na myśl okrutna legenda buddhyjska.
Raz uśmiechnął się Buddha, a promień jego uśmiechu rozjaśnił światłem liczne światy. Ale głos jakiś zabrzmiał i rzekł: „To nie jest rzeczywistość i trwać nie może“!
I światło zgasło.