Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widocznie to miłe bóstwo niema nieprzyjaciół między wyznawcami innej wiary. Do nóg tej miłośniczki dzieci schylają się obie wiary we wdzięcznym hołdzie.
Mówię do nóg, ale ta podziemska Jizo ma tylko jedną nogę. Rzeźbiony lotos, na którym siedzi, jest rozbity i uszkodzony i brakuje dwóch wielkich liści kwiatu. Jedna stopa, która na takim liściu spoczywała, jest oberwana. Na moje pytanie dowiaduję się, że jest to dzieło fal. W czasach wielkich burz wdziera się morze do groty, straszne jak onis (djabeł), i niszczy na drodze swojej wszystkie budowle z kamyków. Ale zaraz, pierwszej cichej nocy po burzy, wraca wszystko do pierwotnego stanu.
Wnętrze groty wygląda jak olbrzymia, ziewająca paszcza. Od tego olbrzymiego portalu, poziom groty obniża się jeszcze bardziej, spada w głębokie, i ciemne wnętrze, gdzie po przyzwyczajeniu się oka do zmroku, widać większe stosy kamyków; w jednym z zakątków groty uśmiechają się trzy Jizo; każda ma torii przed sobą. Tutaj pierwszy raz zdarza mi się nieuważnie zburzyć ułożoną wieżę z kamyczków, a zaraz potem drugą, prawie równocześnie psuje mój kurumaga trzecią. Musimy za to zbudować sami sześć nowych (podwójną ilość tego, cośmy zburzyli). Podczas gdy oddajemy się tej pracy opowiada nam żeglarka o dwóch rybakach, którzy musieli całą noc w pieczarze spędzić i słyszeli szmer i gwar, oraz głośne rozmowy wielkiej, niewidzialnej gromady dzieci.