Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Idąc za nią, przeciskamy się pomiędzy murami groty na prawo, a olbrzymimi blokami skał na lewo i między kupkami kamieni odkrywamy bardzo, bardzo wąskie, wolne przejście. Staramy się iść bardzo ostrożnie; gdybyśmy rozrzucili którą z wież, jakżeby małe duchy płakały. Posuwamy się więc wolno i uważnie przez pieczarę, do miejsca wolnego od kamyków i pokrytego cienką warstwą piasku. W piasku tym odkrywam odciski maleńkich, nagich stóp dziecięcych, na dwa lub trzy całe długie — ślady stóp dziecięcych duchów.
Gdybyśmy byli wcześniej przyszli, mówi żeglarka, widzielibyśmy ich więcej. W nocy, gdy ziemia w grocie przepojona jest wilgocią, cieknącą ze skał i od rosy, ślady na piasku utrwalają się lepiej, ale przychodzi upał dnia, piasek i skały wysychają i ślady znikają. Rzeczywiście, widać tylko trzy ślady, są jednak niezwykle wyraźne. Jeden jest zwrócony ku grocie, dwa inne ku morzu. Tu i owdzie na szczerbach skał, dokoła groty, stoją maleńkie „zori”, dziecięce słomiane sandały, podarunki pielgrzymów, aby maleństwa nie raniły sobie nóżek o ostre kamienie. Ale tajemnicze trzy ślady nóżek są odciskiem stóp bosych.
Idąc dalej pomiędzy kamykami z niezmierną ostrożnością przechodzimy wnętrze groty i docieramy do posągu Jizo. Jest to w granicie rzeźbiona Jizo, w pozycyi siedzącej. W jednej ręce trzyma mistyczny klejnot, którego mocą wszystkie życzenia mogą być spełnione—w drugiej shakujo, czyli kij pielgrzymi. Przed nią stoi mała torii z jednym gohei.