Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sandałach, które się nigdy nie ślizgają, może lud miejscowy taką ścieżką chodzić na dół, czy do góry. Ale w takiem obuwiu, jak moje, zjeżdża się niespodziewanie co krok; a gdy się jest już na dole, zdumienie ogarnia człowieka, jak mógł, nawet przy pomocy wiernego Kurumaya przepaść podobną przebyć i wprost nie wierzy sobie, że naprawdę znajduje się już w Mitsu-ura.
Mitsu-ura leży na brzegu wązkiej, głębokiej, otoczonej wysokiemi skałami zatoki i opiera się drugą stroną o góry. U stóp gór jest tylko wysunięty jeden jedyny wązki pasek lądu i temu szczegółowi zawdzięcza Mitsu-ura swoje istnienie, gdyż w tej części morza płaskie wybrzeża są rzadkością. Nad samem morzem, przytulone do skał domki mają wygląd przykry, ściśnięty i robią na mnie wrażenie, jakby to były szczątki rozbitków.
Małe uliczki, albo raczej przejścia, pełne są łodzi, przyrządów rybackich, drzewa budowlanego, a wszędzie na wysokich bambusowych polach, wystających wysoko ponad domami, suszą się wielkie, bronzowe, błyszczące w słońcu sieci.
Cały brzeg morza jest również łodziami założony, które tak gęsto jedna obok drugiej leżą, że nie pojmuję, jak nie drapiąc się po nich, dostaniemy się do wody. Gospody niema żadnej, ale przyjmuje mnie gościnnie jeden z rybaków, podczas gdy Kurumaya idzie szukać łodzi, któraby nas zawiozła do Kaga-ura.
W niespełna dziesięć minut zbiera się przed