robisz tyle sandałów”? Chłopiec odpowiedział: „Powędruję z tobą, jestem Bimbogami”.
A więc niema żadnego sposobu uwolnienia się od Bimbogami?
„W księdze Jizo-kyo - Kosni jest powiedziane, że pewnemu staremu kapłanowi Enjobo, z prowincyi Owari, mocą cudu, udało się uwolnić od Bimbogami. Ostatniego dnia, ostatniego miesiąca roku wzięli: on i jego młodsi kapłani sekty Szingo gałązki brzoskwiniowe i poruszając niemi tak, jakgdyby kogoś z świątyni wypędzali, szeptali pewne słowa. Tej samej nocy śnił się Enjobo kościotrup, ubrany w odzież duchowną, jak płacząc siedział w opuszczonej świątyni i tak przemówił do niego: „Jak miałeś serce wypędzić mnie od siebie, kiedy przez tyle lat służyłem ci tak wiernie”? Od tego dnia jednak Enjobo żył bez troski szczęśliwy”.
Przez półtorej godziny widzimy na prawo i na lewo łańcuchy gór, które zbliżają się do nas niebieskie, zielenieją i znów znikają za nami, błękitniejąc. Inne, dalekie, pozostają, jak były, tajemnicze. Nagle statek skręca do lądu ku płaskiej krainie, która niespodziewanie wyłoniła się przed naszemi oczami; płyniemy wąską rzeką, między łanami pól ryżowych, do ślicznej, wdzięcznej, leżącej na wybrzeżu kanału wioski. Tutaj muszę wynająć jinriksza, żeby dojechać do Kizuki. Niema wcale czasu na oglądanie Shobary, jeśli chcę dotrzeć do Kizuki przed nocą. Mam więc tylko przed oczami jakgdyby wizyę długiej, malowniczej drogi (tak malowniczej, że chciałbym przynajmniej cały dzień tutaj
Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/165
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.