Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mają w ręku kije i suknie podpięte wysoko pasem tak, że widać im część nóg jakby obwiniętych w dziwne, białe, bawełniane kamasze.
Od czasu do czasu zatrzymują się przed jakimś sklepem, przypatrując się rozmaitym przedmiotom i zabawkom. Ja sam jestem już tak przyzwyczajony do różnych niespodzianek, do ciekawych i nadzwyczajnych przedmiotów, że gdy dzień minie i nie zobaczę nic szczególnego, przenika mnie uczucie zawodu. Dni takie zdarzają się jednak rzadko — zazwyczaj wtedy, gdy pogoda jest brzydka i nie wychodzę z domu. Nawet nie mając pieniędzy, można mieć jeszcze przyjemność, przyglądając się tym dziwnym rzeczom, i to było od stuleci jedną z największych rozrywek ludu japońskiego, który, albo sam przedmioty takie stwarzał, albo się im przyglądał. Taki sposób życia, zdaje się też być głównym celem egzystencyi Japończyka, począwszy od małego dziecka, które otwiera zdziwione oczy na wszystko. Twarze ludu mają też nieopisany wyraz cierpliwego oczekiwania — jak gdyby spodziewały się ujrzeć za chwilę coś interesującego. Jeśli nie dzieje się to zaraz, idą dalej; są oni też niezmordowanymi wędrowcami i pielgrzymami, odbywającymi swe podróże nietylko dla zadośćuczynienia czci bogom, ale i dla własnej rozrywki i przyjemności. Każda bowiem świątynia stanowi muzeum, a każdy pagórek i każda dolina dokoła całego kraju ma swoje świątynie i swoje cuda. Nawet najuboższy wieśniak, nie mający z własnego zbioru ani ziarnka ryżu, nie może sobie odmówić przyjemności takiej włóczęgi. W porze, w której rosnący ryż nie wymaga wiel-